Post by Pawe³ Srokaposzukalem - poczytalem i staje w obronie Sękowskiego
fakt - lanie kwasu azotowego do tiosiarczanu sodu to marnotrawstwo
odczynnika!
1) faktycznie autor nie podaje ile bylo utrwalacza w mieszaninie - pewnie
chodzilo głownie o srebro z blon fotograficznych
No, nie: wyraźnie jest napisane: zużyty utrwalacz!
Skoro trzeba, to dokładniej. Wlanie jakiegokolwiek kwasu do tiosiarczanu
spowoduje po pierwsze: wydzielenie znacznych ilości wyjątkowo dokuczliwego
SO2 (ew prócz tego tlenki azotu - ale to raczej przy dużym stężeniu kwasu
azotowego i na ciepło). Po drugie: strącenie wielkich ilości osadu siarki, z
którą coś trzeba zrobić. Można ją tak długo ogrzewać z HNO3, aż się utleni
do kwasu siarkowego. Tylko po co? Przecież to jest koszmarny proces! Sączyć?
To jest nierealne z innego powodu.
Utrwalanie polega na przekształceniu AgBr i AgI w kompleks tiosiarczanowy,
ale jednocześnie ze wzrostem stężenia kompleksu srebra w utrwalaczu, rośnie
stężenie jonów bromkowych i jodkowych (nawiasem mówiąc, w proporcji 1:1 do
soli srebra). Zniszczenie kompleksu przez dodanie kwasu spowoduje, że
uwolnione sole srebra strącają się ponownie w postaci mieszaniny AgBr i AgI.
A więc odsączenie siarki i jej odrzucenie - to jednocześnie wyrzucenie całej
ilości związków srebra! A ogrzewanie z nadmiarem HNO3 aż do utlenienia
siarki - także nie daje AgNO3 - bo srebro będzie w postaci osadów bromku i
jodku. Dlatego jakakolwiek przeróbka utwalacza taką metodą (+ kwas) jest
bezsensowna.
Jedynie sensowne jest albo strącenie w postaci Ag2S albo osadzenie srebra w
postaci metalu (innym metalem lub silnym reduktorem w rodzaju podsiarczynu).
I takiej metody używał Autor poprzedniego listu. Słusznie napisał o "błocie
Ag2S", bo rzeczywiście konsystencja tego osadu jest wyjątkowo nieprzyjemna.
Dlatego polecałem raczej osadzanie na cynku. (Nawiasem mówiąc, aby strącić z
utrwalacza siarczek srebra, nie trzeba mieć siarczku sodu. Wystarczy roztwór
mocno zaalkalizować NaOH lub nawet Na2CO3. Dlaczego?)
Ogrzewanie zdrapanej wywołanej emulsji - z kwasem azotowym, będzie bardzo
kłopotliwe z powodu obecności żelatyny. Lepiej jest ją przedtem zniszczyć w
enzymatycznym proszku do prania! Elegancko, szybko...
A sprawa ew. regeneracji utrwalacza to kolejny problem chemiczny. Można co
prawda usunąć znaczne ilości srebra (ossadzanie na cynku lub kontrolowana
elektroliza). Ale pozostaną w utrwalaczu jodki i bromki. A w ich obecności
(ciągle zresztą rosnącej), dalsze utrwalanie zaczyna być niekompletne. Po
paru latach negatywy będą w plamach i do wyrzucenia. Pewnie lubicie ogdać
stare przedwojenne zdjęcia? Są często właśnie w plamach - to skutek
niechlujnego utrwalania w starym utrwalaczu i niechlujnego płukania!
Informacja, że w zużytym utrwalaczu jest metaliczne srebro także jest
nieprawdziwa. Co najwyzej może być tam trochę osadu siarczku jeśli utrwalacz
nie był "kwaśny" lub zastał zaalkalizowany resztkami zawleczonego w emulsji
wywoływacza. To prawda, że Sękowski nie pisze, że metaliczne srebro znajduje
się w zużytym utrwalaczu (dodał to od siebie autor cytowanego przepisu z
Foto Netu), ale oba przepisy są kompletnie nierealne. Sękowskiego pojedynczo
ale kompletnie nierealny, a ten z Foto Netu - nierealny do kwadratu. Pan
Sękowski ma nieocenione zasługi w popularyzacji chemii, ale od czasu do
czasu w Jego publikacjach pojawiają sie rażące błędy! I nie da się ich
obronić...
tomasz pluciński